6 września odbędzie się referendum konstytucyjne. Wydaje się, że jego rezultat w odniesieniu do odpowiedzi na poszczególne pytania, jest przesądzony. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, iż większość głosujących odpowie „tak” na wszystkie trzy pytania. Niewiadomą pozostaje frekwencja w referendum, a zatem to czy będzie ono miało charakter stanowiący, czyli zobowiązujący rządzących do dokonania odpowiednich zmian w Konstytucji, czy też nie. Z politycznego punktu widzenia właśnie frekwencja w dniu 6 września odpowie na pytanie, czy w Polsce trwa nadal stan „wkurzenia”, objawiony w wyborach prezydenckich, czy fala niezadowolenia opada.
Niezaleznie jednak od tego, nawet jeśli frekwencja nie będzie powyżej wymaganej dla rozstrzygającego charakteru referendum połowy uprawnionych, wynik tego głosowania postawi na porządku dziennym kwestię zmiany Konstytucji. W mojej ocenie, jest to najważniejsza kwestia polityczna, bowiem bez jej rozwiązania, wybory parlamentarne, niezależnie od ich ostatecznego rezultatu, nie spowodują w Polsce żadnej, istotnej zmiany.
Jest to oczywiste, bowiem rządząca obecnie Polską grupa, dała już czytelny sygnał w jaki sposób zamierza konserwować zbudowany przez siebie układ. Licząc się z utratą władzy (choć rzecz jasna walczy o jej kontynuowanie w każdej możliwej postaci), przywództwo rządzącego rezimu uznało, iż podstawowym jego narzędziem w tej walce stanie się Trybunał Konstytucyjny. Wprowadzone w ekspresowym tempie zmiany do ustawy o Trybunale, pozwoliły PO zagwarantować sobie na przeciąg przynajmniej 6-7 lat, bezwględną dominację w tym i tak niezwykle przecież upolitycznionym ciele.
Zwracam uwagę, że Trybunał Konstytucyjny – wbrew niezrozumiałym wyobrażeniom przeciętnego obywatela – był do tej pory ciałem skrajne upolitycznionym. Skoro bowiem o obsadzie jego składu decydują określone konfiguracje koalicyjne w Sejmie, a więc wprost partie koalicji rządzącej, to niezaleznie od tego kto jest ich nominatem, zawsze jest to osoba zaufania tychże partii. Niemal każde orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, stanowi wyraz owych politycznych i ideologicznych preferencji politycznego zaplecza sędziów Trybunału.
Ta zasada nie jest niczym nadzwyczajnym, bowiem europejskie trybunały konstytucyjne, tak jak i amerykański Sąd Najwyższy, od zarania swoich dziejów miały zawsze taki upolityczniony charakter. Polski Trybunał był częścią takiego modelu, ale ostatnie zmiany zasad jego obsady stanowią już bardzo brutalne potwierdzenie, że reżim PO – PSL dąży do zinstrumentalizowania tego ciała jako prostego przedłużenia frontu walki o koserwację chorego systemu III RP.
Jest całkowicie pewne, iż wszelkie poczynania (a więc przede wszystkim nowe ustawodawstwo) zarówno nowego prezydenta, jak i – zapewne – nowego rządu, będą poddawane przez opozycyjną PO i sprzymierzone z nią elementy reżimu (np. organizacje „pracodawców” jak „Lewiatan”), seryjnemu kwestionowaniu do Trybunału. Ten nabierze zaś niezwykłej sprawności w swojej pracy i zamiast międlić miesiącami czy latami poszczególne skargi, będzie je rozstrzygać z marszu. Zadba o to przewodniczący Trybunał prof. Rzepliński, nie kryjący się nawet specjalnie z tym, iż swoją rolę postrzegał i postrzega jako stróż porządku ustanowionego przez jego partyjnych mocodawców z PO. Co więcej, skończy się również doktryna uznawania przepisów prawa za niekonstytucyjne z wyznaczaniem rządzącym wielu miesięcy, czasem lat na to, by ową niekonstytucyjność usunęli. Trybunał złożony z funkcjonariuszy PO zacznie stosować nową regułę – automatycznej utraty mocy obowiązującej uchwalonych przez wrogi Sejm przepisów prawa.
Propagandowo obóz skupiony wokół PO i sprzymierzonych mediów, będzie forsować argumentację o tym, że nowa ekipa nie jest w stanie zmieniać Polski, bo przecież nawet nie potrafi uchwalać porządnego prawa. A to nowe prawo, „tylko” dlatego że jest sprzeczne z Konstytucją, musi być przez jakże profesjonalny Trybunał uchylane.
Konstytucja obecnie obowiązująca, stanowi gwarancję konserwacji owego patologicznego systemu. To w jej imię, powołując się na jej stypulacje, odchodząca ekipa ma nie tylko przetrwać na zdobytych przez minione osiem lat pozycjach, ale również zyskać oddech, poprzez skompromitowanie tych, którym już wkrótce zaufa społeczeństwo.
Politycy PO już zdają się sugerować – „żadnych złudzeń, nic się nie zmieni, jesteście na nas skazani i w końcu za nami zatęsknicie”.
W tym kontekście trwanie przy obecnej Konstytucji z punktu widzenia nowej większości, będzie samobójcze. Trzeba w kontekście wyborów parlamentarnych otwarcie postawić kwestię zmiany Konstytucji, jako warunku dokonania istotnych, oczekiwanych przez społeczeństwo zmian w Polsce. Te wybory muszą wyłonić większość zainteresowaną zmianą Konstytucji, o ile program rzeczywistych zmian ma być realnym.
Zarówno Prawo i Sprawiedliwość jak i Ruch Pawła Kukiza będą miały wspólnie prawdopodobnie możliwość dokonania takiej zmiany. Nie jest też wykluczone, że to te dwie formacje będą współtworzyły koalicję po wyborach. Warto zatem, w dobrze pojętym wspólnym interesie, postawić kwestię nowej Konstytucji RP. W tej perspektywie, także referendum konstytucyjne mogłoby się stać podwaliną tej współpracy i jednocześnie wykluczyłoby ewentualność zinterpretowania jego wyników, jako sukcesu PO. Jeśli PiS i Ruch Kukiza wspólnie zadeklarują, iż wynik referendum potraktują jako zobowiązanie do zmiany Konstytucji i wspólnie zawalczą o frekwencję, jako mandat i zobowiązanie do radykalnej zmiany Konstytucji, wtedy zmuszą PO do walki przeciw „swojemu” referendum. To może być gwóźdź do trumny PO i warto go wspólnie wbić, w imię dobra Polski.
W kolejnych tekstach przypomnę także szereg innych argumentów, pokazujących konieczność uchwalenia nowej Konstytucji RP. Już w najbliższym materiale, przypomnę marną legitymizację obecnie obowiązującej Konstytucji. Po to, aby już na wstępie jasnym było, iż jest to Konstytucja określonej grupy, która przy pomocy różnych trików politycznych, narzuciła ją większości Polaków.
Niezwykle trafne spostrzeżenia. Rzeczywiście bez zmiany Konstytucjinie ma co myśleć o jakichkolwiek zmianach. Przede wszystkim trzeba zrobić porządek z Trybunałem. Rzeczywiście Rzepliński to aparatczyk PO, poprzednicy – Safjan, który siedzi teraz w Luksemburgu w unijnym Trybunale i Stępień, to też byli tacy sami aparatczycy. Taki już jest ten „apolityczny” Trybunał.
Pamiętam p. Safjana kiedy jeszcze jako doktor wykładał na KULu. Wtedy udawał zupełnie kogoś innego, starał się chyba udowodnić, że w jakiś spisób zerwał z dziedzictwem swojego ojca. Później jako szef Trybunału udowadniał, że to nam mówił na wykładach było nieprawdziwe. Robił co innego, co tłumaczyć można tylko politycznym uwikłaniem. Szkoda. A Konstytucja musi być nowa.
Świetny tekst i bardzo trafna analiza. Tylko czy w PiSie mają świadomość tego co im PO przyszykowała. Z takim POwskim Trybunałem nic się w Polsce nie zmieni, nawet jak Szydło wywalczy 250 mandatów. I co z tego, skoro wszystko im będą unieważniać.
Ma Pan rację, bez zmiany Konstytucji i zrobienia porządku z Trybunałem, będzie tkwili w paranoicznej III RP.
Pamiętam batalię o Obywatelski Projekt Konstytucji. Wtedy AWS kompletnie zlekceważył referendum konstytucyjne – Krzaklewski uznał, że to odbierze siły AWS. Tylko Radio Maryja i ROP walczyli i niedużo brakowało, zeby udało się ten lewacki tekst odrzucić. AWSowi zabrakło wtedy być może właśnie tego zaangażowania w referendum, by wygrać jeszcze wyraźniej. A tak musieli być w koalicji z Balcerowiczem i faktycznie stali się przybudówką Czerskiej i Geremkowszczyzny.
Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz. O ile Kukiz pewno będzie zdeterminowany do nowej Konstytucji, o tyle co do PiS to wątpliwe. Obecna Konstytucja daje możliwość skutecznego trwania przy władzy, co udowodnili i Buzek, i komuńiści i Tusk. Czy im po tylu latach opozycji trzeba czegoś więcej ?
PiS rośnie w siłę, Macierewicz i Ziobro preżą muskuły, Duda schowany i atakowany permanentnie, Szydło kręci – raz coś obiecuje, za chwilę się wycofuje. Kukiz toczy walki wewnęterzne. Nikt nie myśli o konstytucji. Dobrze że chociaż Pan głos wołającego na puszczy zabrzmial
Przecież ta Obowiązująca Konstytucja III RP nawet nie mówi o tym, że jej suwerenem jest Naród Polski. Ludzie, wyobrażacie sobie inny kraj, żeby tak to napisali. Tylko polscy lewacy mogli to wymyśleć.
Może trochę ostro Pan pojechał po tym Trybunale, ale z drugiej strony widać wyraźnie, że jest to ciało politycznie uwikłane. Zawsze tak było.
Przez ostatnie ćwierć wieku wszystkie siły mainstreamu były nastawione na udowadnianie, jaki to bezstronny i apolityczny jest ten Trybunał. A choćby ten Stępień – co ten facet wygadywał po Smoleńsku, jak się zachowywał, to jeden wielki wstyd. Sprowadził pozycję prezesa Trybunału do roli platformerskiego pucybuta. Żenada.
Jeszcze kilka tygodni temu problem uchwalenia nowej konstytucji to była mrzonka, jakiś nieosiągalny ideał. A dzisiaj ? Proszę, na wyciągnięcie ręki. Tylko żeby Kaczyński i Kukiz potrafili się dogadać choćby w tej sprawie.
Jest szansa wysadzić III RP w powietrze, uchylając jej konstytucję. Taka szansa może się szybko nie powtórzyć. Ale czy Kaczyński będzie na tyle elastyczny, by zbudować odpowiednią większość ?