Poprzednie teksty nieuchronnie prowadziły nas do poświęcenia uwagi stanowi w jakim znajduje się obecnie polski system sądownictwa. Nie jest dziełem przypadku, że owa trzecia władza, kiedy przychodzi jej poruszać się w realiach tzw. normalnego życia, okazuje swoją całkowitą bezradność i kompletne oderwanie od rzeczywistości. W ciągu ostatnich dwóch lat obserwujemy niekończący się serial nieporadności i ignorancji najświatlejszych przedstawicieli polskiej Temidy, oddelegowanych do odpowiedzialności za przebieg polskich wyborów. To właśnie sędziowie ponoszą całkowitą odpowiedzialność za funkcjonowanie polskiego systemu wyborczego, bowiem najważniejsze organy tego systemu, kompletowane są właśnie z sędziów. Trudno o wyraźniejsze dowody skrajnej niekompetencji i niezdolności do zorganizowania najprostszych procedur, niezbędnych do cywilizowanego przeprowadzania wyborów. Jesteśmy pośmiewiskiem nawet na tle krajów afrykańskich czy azjatyckich, gdzie nie można przecież korzystać w takim stopniu jak w Polsce ze zdobyczy nowoczesnych technologii. Do rangi symbolu ilustrującego „sędziowską mentalność” w dzisiejszej Polsce urastają zabiegi tego środowiska, zmierzające do wyzgzekwowania tzw. ciszy wyborczej w internecie, zwłaszcza na Facebooku czy na Twitterze.
Dlaczego tak się dzieje, jakie są powody tego, że każdy kto zetknie się ze środowiskiem sędziowskim i skutkami jego działalności niemal w każdej dziedzinie życia, ma poczucie otarcia się organizm głęboko toczony przez najstraszliwszy nowotwór ?
Przyczyn tego zjawiska szukać trzeba w latach tzw. demokratycznego przełomu. Wtedy to wicemister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowiekieckiego prof. Adam Strzembosz, sformułował dwie doktryny. Po pierwsze, znając doświadczenia okresu totalitarnego, w którym tzw. niezależność sądów i niezawisłość sędziowska były pojęciami całkowicie teoretycznymi, bowiem sądy i sędziowie byli częścią zorganizowanego aparatu totalitarnej przemocy, uznał iż należy stworzyć takie rozwiązania prawno – ustrojowe, które zapewnią sędziom całkowitą gwarancję ochrony przed jakimkolwiek politycznym naciskiem. Po drugie uznał, iż środowisko sędziowskie ma dość sił, aby poprzez stworzone mechanizmy prawne doprowadzić do samooczyszczenia się z ludzi, którzy w sposób oczywisty sprzeniewierzali się zasadom niezależności i niezawisłości.
Dzisiaj, po upływie ćwierć wieku możemy śmiało stwierdzić, iż te niezwykle szlachetne przeświadczenia zostały ciężko zbrukane rzeczywstością III RP. Podsumowaniem stanu niezależności sądów było zdemaskowanie prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, który z gorliwością porównywalną z entuzjazmem sędziów stalinowskich odczytywał oczekiwania pod adresem „swojego” sądu, ze strony premiera Tuska, z którym pasjonował się osiągnięciami piłkarzy trójmiejskich. Zarówno ten okazany skrajny serwilizm i klientyzm polityczny, ale przede wszystkim całkowita niezdolność sędziów apelacji gdańskiej do pozbycia się takiej figury ze swego środowiska – sędzia Milewski orzeka jak gdyby nigdy nic, tyle że za karę w sądzie rejonowym – pokazuje całkowite fiasko idealistycznych założeń niezwykle szlachetnego człowieka, jakim bym prof. Adam Strzembosz. Do tego zorganizowany „wymiar sprawiedliwości” spod znaku rządzącej wtedy formacji, do dziś ściga dziennikarza, który tę haniebną sprawę wywołał i ujawnił.
Przykład powyższy nie jest wyjątkiem – jest regułą, z którą mieliśmy i mamy ciągle do czynienia. Polskie sądy nie są bowiem niezależne. Przeciwnie, są całkowicie i totalnie, zależne od władzy politycznej, a poziom tego uzależnienia przekracza wszelkie ramy konstytucyjne. Zależność sądów od władzy politycznej ma miejsce w najbardziej wrażliwym obszarze – w zakresie całkowitego podporządkowania sądownictwa władzy wykonawczej i ustawodawczej w obszarze finansowym. Budżet sądownictwa, administrowanie nim i realizowanie go na poziomie przeciętnego sądu w Polsce, należy do wyłącznej decyzji czynników politycznych. Nawet poszczególni dyrektorzy administracyjni sądów każdego szczebla, nie wyłączając Sądu Najwyższego, są politycznie uwikłanymi i uzależnionymi urzędnikami. Do rangi symbolu urasta fakt, iż model ten stworzony został ostatecznie przez jednego z ministrów sprawiedliwości w rządzie Tuska, który po odejściu z urzędu wykorzystał sieć powołanych przez siebie w większości dyrektorów sądów do spektakularnego rozwoju swojej kancelarii. To przecież ci urzędnicy podlegający ministrowi decydują o wysokości wynagrodzeń sędziów, o przyznawaniu im premii i dodatków, przydzielają im służbowe samochody, kupują im meble, remontują gabinety bądź budują nowe siedziby, w których fundują różne nowoczesne „zabawki”, „organizują” środki na „wczasy pod gruszą” czy na wyjazdy „integracyjne” do atrakcyjnych krajów. Są tak naprawdę panami ich losów i nie wahają się korzystać z tego stanu rzeczy.
Z drugiej strony jednak, sądy mają całkowitą i nieograniczoną swobodę w decydowaniu o losach karier sędziów. W tym zakresie państwo polskie, jako de facto jedyne, znane mi tzw. państwo cywilizowane, oddało tę będącą przecież jedną z fundamentów realnej równowagi władz kwestię, w wyłączną domenę „środowiska”. Nie ma w Polsce de facto żadnego czynnika w państwie, który może wpłynąć na awans bądź degradację sędziego, poza jego własnym środowiskiem. Polski minister sprawiedliwości, jako jedyny bodaj w Europie, nie ma żadnego realnego instrumentu aby nie dopuścić do wykonywania tego zawodu przez osobę która w oczywisty sposób nie spełnia wymogów moralnych aby być sędzią, zaś polski prezydent jest jedynie ubezwłasnowolnionym notariuszem decyzji środowiska sędziowskiego. Musi powołać na urząd każdego sędziego, którego „zarekomendune” mu właśnie owo środowisko. W ten sposób, społeczeństwo polskie jest pozbawione jakiegokolwiek wpływu na to, kto zostaje sędzią, kto awansuje i jak jest karany ten, kto sprzeniewierza się temu zawodowi.
Casus sędziego Milewskiego jest kwintesencją tej opisanej wyżej paranoi ustrojowej. Ustrojowe usytuowanie sądownictwa, jego relacja do władzy wykonawczej i ustawodawczej w III RP wymagają natychmiastowej, gruntownej zmiany. Absolutnie niezbędne jest wprowadzenie takich rozwiązań, dzięki którym możliwa stanie się realna kontrola społeczna nad sądownictwem i sędziami. Nie do zaakceptowania jest doktryna, w myśl której w państwie demokratycznym, istnieje pełniąca niezwykle ważne funkcje publiczne kasta, wyłączona z jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje działania i zaniechania, a wystawiona poprzez nieformalne i ukryte mechanizmy, na sankcjonowane prawem oddziaływanie niejawnych czynników.
To zadanie nie powinno dzielić elity politycznej, bowiem jak od lat powtarzam w różnych miejscach, jest tylko kwestią czasu kiedy każdy z nas stanie się ofiarą „niezawisłości sędziowskiej”.
W kolejnych tekstach skupię się pokazaniu innych machanizmów choroby i narzędziach zmiany toczonej rakiem Temidy.
Jestem źoną sędziego ktoremu wszystko wolno-za zgodą jego przełozonych.nie muszę chyba pisac jaką farsą jest sprawa rozwodowa i sprawa o znecanie się nad rodziną
Znam podobną sprawę z powiatowego miasteczka koło Torunia. Sędzia alkoholik i „zaprzyjaźniony” z kim trzeba w okolicy. Tłukł żonę i dziecko niemiłosiernie, a kiedy „zachciało” jej się rozwodu, to jego koledzy pozbawili ją wszelkich praw do dziecko, a łaskawie nie uwzględnili jego wniosku o alimenty dla tego dziecka. Kobieta w całej okolicy przez wiele lat nie mogła znaleźć nawet pracy, no bo na wszelki wypadek, żeby nie zadzierać z lokalnym sądem, po kolei jej odmawiano. A facet do dzisiaj sądzi. Gdy były próby wezwania na rozprawę policji, bo „pan sędzia” był ewidentnie pijany, to komendant powiatowy bezradnie rozkładał ręce i mówił „no co ja mogę zrobić”. Ot, standard.
Mam podobną sytuację, od kilku lat klika sędziowska w moim mieście broni mojego byłego męża sędziego, alkoholika, który jest według nich moją ofiarą. Cały czas słyszę, że to wszystko przeze mnie, że to był taki super gość. Tylko że to on pije wódkę z prokuratorami i policjantami, poluje z nimi – jednym słowem ustawia lokalną społeczność. Polska powiatowa.
No chyba się domyślam – czy to nie nasz słynny sędzia R. Znany w okolicy ze swoich osiągnięć i z tłuczenia żony. No i z tego że w stanie głębokiego upojenia zdarza mu się prowadzić sprawy. No ale od czasu „pomroczności jasnej” nie można mu nic zrobić, bo jego kumple z policji przecież go nie tkną.
Zdaje się że tak.
I can already tell that’s gonna be super helupfl.
Takich historii jest dużo. U nas na południu to nagminne, a ci sędziowie po wrocławskiej uczelni, to tragedia. Czasami można odnieść wrażenie, że do tego zawodu trafiają sami psychopaci.
Mam nadzieję że jednak nie.
Bardzo mi się podoba sposób załatwienia sprawy byłego prezesa Sądu w Wąbrzeźnie, dobrze wiedzieć, że są jeszcze Sądy w Warszawie…
„Sędzia pożyczał i nie oddawał. Za sprzeniewierzenie się zasadom uczciwości został ukarany dwuletnim brakiem waloryzacji świadczenia emerytalnego. Sąd Najwyższy wydłużył ten okres do trzech lat”
„Czyn sędziego był obrzydliwy, ale odebranie mu stanu spoczynku znaczyłoby, że nie spłaci wierzycieli – ocenił w ustnym uzasadnieniu sędzia SN Wojciech Katner.”
http://wabrzezno-cwa.pl/artykul/sedzia-z-emerytura-ale-dluzej-bez-podwyzki/25811
Ten Pan był nawet wiceministrem sprawiedliwości. „Załatwił” setki spraw za „pożyczki” i „wsparcie” a ten proceder uprawiał bezkarnie latami. Całe środowisko sędziowskie wiedziało co on robi, ale w żaden sposób nie zainteresowało się sprawą.
A „wyrok” Sądu najwyższego – bezcenny. Zostawili biedakowi wynagrodzenie na poziomie 100% tego co dostawał jak pracował, no bo jest w stanie spoczynku, a kara jest niezwykle dotkliwa – aż przez dwa lata nie zwaloryzują mu tych 10.000 czy 11.000 zł marnej pensyjki. No zapłacze się ta biedaczyna z powodu takiego surowego orzeczenia ze strony kolegów.
Wszyscy w Wąbrzeźnie wiedzą o kogo chodzi, każda niemal rodzina otarła się o tego faceta, który bezceremonialnie brał łapówki, zwykle nawet od obu stron postępowań, których sprawy prowadził. I co – jego kumple z sędziowskiej koterii „ukarali” go. Dzisiaj dostaje 100 % pensji, bo bidula jest w stanie spoczynku. Tylko waloryzować mu nie będą. I ci jego kumple z Sądu najwyższego bezczelnie naigrywając się w twarz nam, ludziom których ten typ przez całe lata oszukiwał i okradał, że trzeba mu płacić pensję za to że nic nie robi, żeby mógł spłacić łapówki.
Sędzia Wojciech Katner przejdzie z pewnością do historii, bowiem jego wywód to arcydzieło upadku jakiejkolwiek przyzwoitości. Już tylko za to rozstrzygnięcie i uzasadnienie, powinien wylecieć z zawodu, bo pluje w twarz zwykłym obywatelom. Ciekawy jestem, w ilu sprawach tych zwykłych obywateli, np. przeciw bankom i podobnym złodziejskim instytucjom, kreatury w rodzaju Katnera wykazały się taką „wrażliwością”.
To prawda, ja przynajmniej w swojej praktyce, nigdy nie spotkałem się z wrażliwym na ludzką krzywdę sądem. Niestety.
Wonderful exanilptaon of facts available here.
Chyba najlepiej podsumowała to dziś pierwsza Prezes SN:
„Pensja sędziego musi być na tyle wysoka, aby miał on zapewniony prestiż sprawiający, iż w społeczności, w której żyje, jest szanowany, aprobowany”
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/802976,gersdorf-wynagrodzenia-w-sadownictwie.html
Czyli sami sędziowie mają swiadomość jak są oceniani przez społeczeństwo, a jedynym sposobem na zdobycie szacunku w oczach sąsiadów ma być to, to że będą bogatsi od innych. Komentarz zbędny, „albo będę kłuł sasiadów w oczy nowym samochodem, albo nie będę szanowany” (bo z jakiegokolwiek innego powodu, o czym sami najlepiej wiedzą, na szacunek nie mogą liczyć).
Sędzia Milewski jest dzisiaj bohaterem – jest przecież „pokrzywdzonym” w sprawie. Występuje jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie wytoczonej dziennikarzowi, który działając w interesie publicznym ujawnił, że Milewski to po prostu polityczny aparatczyk, który swoją misje pojmuje dokładnie tak samo jak „sędziowie” w okresie komunistycznym. To pojętny uczeń tych sędziów, którzy przecież jego i takich jak on, wprowadzali w zawód. W Polsce nie ma innych sędziów.
Mam nadzieję, że jednak nie wszyscy sędziowie w Polsce sa tacy jak sędzia Milewski.
Milewski to wytwór trójmiejskiej mafii sądowo-prokuratorsko-uniwersytecko-POlitycznej, a powiązanej tak naprawdę z wielkim światem kryminalnym. W swoim czasie nawet wybiórcza próbowała im się dobrać do d..y, ale zamówili serie reklam i temat padł. To wierzchołek wierzchołka góry lodowej, bo tam ostatnią rzeczą jakiej można doświadczyć to jest sprawiedliwość.
Rzeczywiście, był kiedyś szum wokół gdańskich spraw światka prawniczego, ale tak nagle jak się pojawił, tak nagle też zgasł. Może te reklamy dla wybiórczej to ciekawy trop.
This makes evretyhing so completely painless.
Zapewne jako adwokat z Torunia zna Pan układy w tym mateczniku „sprawiedliwości”. Te „dzieci Kujawy” – Artura Kujawy, słynnego szefa składu orzekającego w procesie zabójców ks. Popiełuszki. Tak tak, tego co to kontrolował proces, by oskarżyciele posiłkowi przypadkiem nie powiedzieli zbyt dużo i który zadbał to, by proces i wyrok zadowolił kierownictwo jego partii. Tego na którego biurku jako prezesa, stał postumencik Lenina, którego „dzieła wszystkie obok „dzieł” Marksa i Engelsa wypełniały bibliotekę w tymże gabinecie. I który mówił, że najważniejszy na aplikacji sędziowskiej jest to, że aplikanci zaliczali na piątkę kursy Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu – Leninizmu. To jego wychowankowie stanowią trzon dzisiejszych sądów toruńskich. Jest tak dzięki temu nieszczęsnemu Strzemboszowi i gwardii III RP.
Nie będę tego komentował.
Zespół kolesi !
Nieprzestrzeganie Konstytucji czyni bardzo dużo zła.
Zespół Kolesi którzy bronią status quo poprzedniej władzy .
Rzeczywiście wymiar sprawiedliwości stoczył się w III RP na samo dno.
Zawiadomienie Prokuratora Generalnego o uzasadnionym popełnieniu przestępstwa przez sędziego Daniela Strzeleckiego na szkodę Bogusława Biedrzyńskiego – czyn z art. 231 § 1 k.k.
http://barwybezprawia.pl/2015/12/15/zawiadomienie-prokuratora-generalnego-o-uzasadnionym-popelnieniu-przestepstwa-przez-sedziego-daniela-strzeleckiego-na-szkode-boguslawa-biedrzynskiego-czyn-z-art-231-%c2%a7-1-k-k/
24 lutego 2014 roku sędzia Daniel Strzelecki (Sąd Rejonowy w Bolesławcu) oddalił skargę Bogusława Biedrzyńskiego na postanowienie prokuratora rejonowego w Bolesławcu umarzające postępowanie w sprawie biegłego sądowego Jerzego Karpińskiego.
Żadne przepisy nie nakładają na biegłego obowiązku osobistego dokonania oględzin wszystkich nieruchomości, które wykorzystał do porównania i ustalenia wartości budynku – argumentował sąd i utrzymał w mocy decyzję bolesławieckiej prokuratury, która umorzyła postępowanie w sprawie złożenia przez biegłego fałszywej opinii.
http://www.nj24.pl/article/biegly-nie-musi-nic-ogladac
http://3obieg.pl/polska-rzeczpospolita-korupcyjna-sedzia-bieglemu-oka-nie-wykole
„Łatwiej w Polsce liczyć na sumienie przestępcy niż na sumienie wymiaru sprawiedliwości”.
http://tagen.tv/vod/2016/08/latwiej-w-polsce-liczyc-na-sumienie-przestepcy-niz-na-sumienie-wymiaru-sprawiedliwosci/?c=4554
Sędziowie , prokuratorzy i biegli sadowi postpeerelowscy to największa zorganizowana grupa przestępcza.
Jednak wycena domu w Trzebieniu to tylko jedna z wielu wycen, jakie dla dolnośląskiego wymiaru sprawiedliwości dokonywał były biegły sądowy Jerzy Karpiński. http://3obieg.pl/biegli-przebiegli#comment-1040116
W przypadku korupcii potrzebne są dwie strony: ta, która oferuje łapówkę, i ta, która ją przyjmuje. Bronislawa Bledniak i mgr . adwokat Anny Aljanowicz ! https://www.facebook.com/624680607593846/photos/a.769389396456299.1073741828.624680607593846/854447341283837/?type=1&theater
” Mafia przejęła wymiar sprawiedliwości ”
Rzeczywiście wymiar sprawiedliwości stoczył się w III RP na samo dno.
Przez 8 lat PO i PsL prowadziła agresywną walkę z nami.
W której do więzienia wysyła się ludzi walczących z korupcją ?
W której wymiar „ niesprawiedliwosci „ byli do dyspozycji „władzy „ ?
Czas na zmiany !!!!!!
Sądownictwo w Polsce, posługując się terminologią rolnicza, nie wymaga plewienia, tylko zaorania i obsiania na nowo .
Ilu takich Biedrzyńskich jest w Polsce, panie Ministrze Ziobro?
„Łatwiej w Polsce liczyć na sumienie przestępcy niż na sumienie wymiaru sprawiedliwości”.
Bajkowy operat szacunkowy biegłego Jerzego Karpińskiego sprawa pokrzywdzonego Bogusława …
https://www.youtube.com/watch?v=RNLEELvzZd8
Prezentujemy Państwu Reportaż znajdujący się na jednym z kanałów Youtube dotyczący sprawy Pana Bogusława Biedrzyńskiego pt.: „Bajkowy operat szacunkowy biegłego Jerzego Karpińskiego – sprawa pokrzywdzonego Bogusława ..” Pozwolimy sobie nie komentować … zapraszamy do obejrzenia i czekamy na Państwa komentarze zarówno na Naszym portalu Głos Gminny jak również na profilu Facebooka i Twitter.
„Łatwiej w Polsce liczyć na sumienie przestępcy niż na sumienie wymiaru sprawiedliwości” – REPORTAŻ
http://www.glosgminny.pl/latwiej-polsce-liczyc-sumienie-przestepcy-niz-sumienie-wymiaru-sprawiedliwosci-reportaz/#comment-1926
What’s up,I log on to your new stuff named „Ciężko chora Temida | Grzegorz Górski” regularly.Your story-telling style is witty, keep doing what you’re doing! And you can look our website about how to plan a small wedding.