Mój tekst o Ukrainie wywołał falę komentarzy na Facebooku. Niestety ich znaczna część odnosiła się do kwestii marginalnie zaznaczonych w mojej wypowiedzi. Jednak ukazują one skalę emocji i nieporozumień wokół kwestii relacji sąsiedzkich. Kolejny tekst poświęcony będzie Białorusi. Ale chciałbym zapowiedzieć, iż po następnym tekście, który będzie poświęcony krajom bałtyckim, przedstawię tekst natury ogólniejszej o zasadach polityki wschodniej. Proszę zatem o cierpliwość w komentarzach, bowiem szereg kwestii wymaga wspólnego przedstawienia.
Polityka prowadzona na przestrzeni ostatnich lat przez władze polskie w stosunku do Białorusi – niezależnie od ich barwy partyjnej – jest egzemplifikacją braku jej jakiejkolwiek racjonalności.
Kolejne rządy polskie źle rozpoznając na przestrzeni lat zasadnicze cele białoruskiego dyktatora i kompletnie bagatelizując losy bardzo licznej ludności polskiej zamieszkującej ten kraj, całkowicie zrujnowały naszą pozycję. Polska zantagonizowała ważnego sąsiada, straciła wpływ na losy własnych rodaków w tym kraju, pozbawiła siebie szans na korzyści ekonomiczne ze współpracy z Białorusią, a wszystko to złożyła na ołtarzu fałszywie pojmowanych praw człowieka.
Białoruski lider w początkowym okresie swojej władzy przejawiał rzeczywiście bliżej niedookreślone dążenie do reunifikacji swojego kraju z Rosją. Jednak dążenie to, wraz ze wzmacnianiem władzy Putina stopniowo malało. Od wielu lat to właśnie Łukaszenka jest największym gwarantem istnienia białoruskiej niepodległości. Dla naszych interesów nie ma znaczenia, iż jego podstawową motywacją jest chęć utrzymania osobistej władzy, którą w zreunifikowanej z Rosją Białorusi, musiałby stracić. Jeżeli zatem uznajemy za istotne dla bezpieczeństwa Polski istnienie niepodległej Białorusi, to w sposób nie pozostawiający wątpliwości powinniśmy z Łukaszenką współpracować.
Tym bardziej, że na Białorusi żyje najliczniejsza na wschodzie grupa ludności polskiego pochodzenia. Zarówno dla naszych perspektywicznych interesów, jak i w bieżących relacjach gospodarczych, jej istnienie ma ogromne znaczenie. Do tego naszym podstawowym zobowiązaniem moralnym wobec tych ludzi, było i jest dbanie o ich interesy. Tymczasem nierozważne poczynania różnych polskich ośrodków spowodowały, iż pozostawiliśmy swoich rodaków wyłącznie dobrej woli białoruskiego dyktatora.
W imię czego władze polskie prowadziły tę politykę ? W imię obrony praw człowieka na Białorusi i w interesie nielicznych grupek białoruskich dysydentów, skądinąd nie darzących Polski nadmierną sympatią. Co więcej, to Polska wysforowała się na czoło państw, które dążyły do nakładania na Białoruś jak najdalej idących sankcji i niedogodności po to, by zmusić Łukasznkę do przestrzegania owych praw. Zapał Polski w tej sprawie nie dał rzecz jasna żadnych efektów. Łukaszenka i większość Białorusinów, odbierała te działania jako wrogie wobec ich kraju. Rosja zręcznie wykorzystywała to bezmyślne zacietrzewienie kolejnych polskich ministrów (zwłaszcza Sikorskiego), do utrzymywania Białorusi w kompletnej zależności ekonomicznej. Ale nawet europejscy partnerzy Polski, patrzyli ze zdumieniem i rosnącą niechęcią na te żałosne podrygi, uznając iż przeszkadzają im i ich firmom w robieniu naprawdę dobrych interesów z Białorusinami.
Polscy liderzy nie potrafili zrozumieć, iż liderem prowolnościowego zaangażowania na Białorusi powinna być w najlepszym wypadku Unia Europejska. Polskim interesem było to, aby najgorszą robotę za nas robili dyplomaci unijni, my zaś powinniśmy byli ustawiać się w roli swoistych rzeczników dbającego o zachowanie niezależności od Rosji Łukaszenki w tejże Unii. Na taką grę polskim politykom zabrakło zupełnie wyobraźni. Skutkiem dotychczasowej polityki jest skrajna wrogość Białorusi wobec Polski, utrzymywanie jej w orbicie wpływów Moskwy, pozbawienie polskiej mniejszości na Białorusi skutecznego wsparcia ze strony Polski, rachityczność polskiej obecności gospodarczej na Białorusi w sytuacji, gdy znakomite interesy robią tam Niemcy, Francuzi, nawet Włosi. I nikt jakoś nie zauwazył, iż temu ich gospodarczemu zaangażowaniu, w żadnym stopniu nie przeszkadza brak poszanowania praw człowieka na Białorusi.
Całkowitą klęskę naszej polityki wobec Białorusi przypieczętował kryzys ukraiński. Nie dość że Polski nie dopuszczono do grona krajów biorących udział w negocjacjach dotyczących tego konfliktu (to tak jak gdyby Francji odmówiono prawa do udziału w sprawach dotyczących sytuacji w Algierii), to jeszcze najważniejsze rozmowy odbyły się w Mińsku. Przywódcom europejskim oraz amerykańskim nawet przez myśl nie przeszło, że Łukaszenka jako organizator takich rozmów, z uwagi na naruszanie praw człowieka, stanowi jakiś dysonans. Przeciwnie, Łukaszence spektakularnie udało się wyjść z międzynarodowej izolacji, a polska polityka wobec tego kraju znalazła się w kompletnym impasie.
Polityka białoruska stanowi najlepszy przykład naiwności polskiej polityki zagranicznej, prowadzonej przez ostatnie lata. W jej konsekwencji nie tylko nie uzyskaliśmy żadnych, choćby najmniejszych korzyści, ale do tego zbudowaliśmy sobie solidnego wroga. Określenie klęska byłoby w tym wypadku niemal komplementem.
Czy ewentualny nowy rząd będzie w stanie zrewidować dotychczasową absurdalną linię ? Będzie miał wyjątkową szansę dokonać radykalnego zwrotu, pytanie tylko czy przeważy myślenie racjonalne czy dotychczasowe emocjonalne.
Naprawdę zaczynam niecierpliwie czekać na niedzielne popołudnie i na Pańskie kolejne analizy. Szacunek za rzeczowość i racjonalność wywodów. Gdyby ci nasi pożal się ,Boże politycy chcieli słuchać takich argumentów.
Dziękuję za miłe dla mnie słowa.
Obawiam się że nic się nie zmieni. Przecież Kaczyński i jego ludzie wiedzę czerpią z Biełsatu, który prowadzi młoda Romaszewska. Tak samo z Ukrainą decyduje Czarnecki. I wszystko jasne. Nieszczęśliwa ta Polska.
Nie traćmy nadziei.
Nawet Amerykanie poszli po rozum do głowy i przestali się czepiać Łukaszenki. Tylko ci nasi idioci ciągle popierają tamtejszych Michników. Polska nic z tego nie ma.
„Chcącemu nie dzieje się krzywda”-Białorusini zadowoleni są ze swego położenia gospodarczego. Nie mają bezrobocia, nie mają długów, młodzi dostają kredyty nieoprocentowane na start. Czy ktoś widział Białorusinów pracujących w PL na zmywaku, budowie czy handlujących obecnie na bazarach?
Polscy dyplomaci to od 26 lat to albo dywersanci, albo idioci.
Z tą nad wyraz dobrą oceną sytuacją na Białorusi jednak bym nie przesadzał.
Bardzo dobra analiza. W kwestii białoruskiej opozycji: pragnę zauważyć, iż białoruskie opozycyjne media zdecydowanie cieplej wypowiadają się o Polsce, niż np. ukraińskie. Poza tym w Polsce działa – oprócz Biełsatu – opozycyjne Radio Racyja. Niemniej jednak pozostaje tutaj pewien problem: czy współpracować z „Baćką”, czy udzielać schronienia białoruskim działaczom opozycyjnym.
W kwestii Związku Polaków na Białorusi zaś – nie sądzę, żeby polska polityka miała wpływ na rozłam organizacji, jako że dokonało się to raczej w wyniku działań odśrodkowych. Pisał o tym Tadeusz Gawin, jeden z pierwszych (jak nie pierwszy) prezes Związku.
Myślę że współpraca z władzami Białorusi ergo Łukaszenką, wcale nie musi oznaczać odwracania się plecami do innych ośrodków politycznych na Białorusi. Chodzi tylko o to, by w pierwszym rzędzie współpracować z władzami sąsiedniego państwa, bo to leży w naszym interesie.
Poziom kultury osobistej oraz życia na Białorusi jest zdecydowanie lepszy, niż na sąsiedniej „samostijnej” Ukrainie! Ludzie są bardzo serdeczni, mili i uczynni i wcale nie obawiają się wyrażać głośno swojego niezadowolenia. Łukaszenka jest akceptowany przez przeważającą część narodu. Bardzo szybko dokonują się tam zmiany na lepsze, a przyrost PKB jest jednym z najszybszych w Europie. My możemy im tylko pozazdrościć!
I w tym wypadku byłbym jednak ostrożny w tych nazbyt pozytywnych ocenach. Białoruś też ma wiele wielkich problemów.
Białoruś jest na skraju załamania ekonomicznego…to prawda nie ma bezrobocia ale zapłaty ledwo starczają na godne życie a ludzie żyją tylko dzięki rodzinom na wsi.. działkom ogrodom jak kto może tak się ratuje wiec kartofle i ryby łowione w rzekach to standard. kraj czysty i ludzi bardzo mili..dobrzy.. podobni bardziej do Polaków niż do Rosjan…ale wszystko trzyma się jeszcze kupy tylko dzięki silnej ręce Łukaszenki. osobiście go lubię ale widzę ze jeśli go zabraknie z Białorusią będzie krucho…:( jeszcze raz podkreślę ze to piękny kraj i przewspaniali ludzi których warto by mieć po swojej stronie zwłaszcza ze byli oni częścią naszej pięknej Rzeczypospolitej…
No właśnie – i w tym wypadku zalecałbym ostrożność. Nasi politycy od 15 lat wieszczą upadek ekonomiczny Białorusi. Jak widać nie wykazali się zdolnością do oceny.
Jasne, ma Pan rację. Polska polityka wschodnia to przykład raczej zdrady stanu niż polityki, to samo widać w sprawie Ukrainy, o której również Pan pisze. Niestety, nasi politycy przyzwyczaili się do roli wasala i dalej tak czynią, jakby byli komuś podporządkowani. Bo to oczywiście nie są żadne „błędy”, jeśli ktoś popełnia takie błędy nie powinien w ogóle być politykiem, nawet prowadzić samochodu nie powinien 🙂
Pełna zgoda.
Jestem Białorusinem, nie bardzo mi psuje to co robi Łukaszenka z demokracją, ale zgadzam się z Panem że teraz tylko on jest gwarantem niepodległej Białorusi. Dziękuję za tę mądrą snalizę.
Dziękuję za miłe słowa.