Zaledwie kilka tygodni temu, przetoczyła się w Polsce dyskusja wokół postawy naszego rządu, w obliczu brutalnego narzucania poprzez struktury unijne woli Niemiec w sprawach polityki wobec imigrantów. Obecne władze RP ugięły się pod tym dyktatem, który stanowi przecież tylko pierwszy krok na drodze do wymuszania na członkach Unii posłuszeństwa wobec niemieckiego dyktatu także w innych obszarach. W tej kwestii panuje już niemal powszechna jednomyślność w całej Unii. To co było jednak szczególnie bolesne przy okazji tej rozgrywki, to de facto zdrada wypracowanego wspólnie z partnerami z Grupy Wyszechradzkiej (V4) stanowiska w sprawie imigrantów.
V4 nie miała w ostatnich latach szczęścia do wypracowania wspólnego stanowiska właściwie w żadnej, poważniejszej kwestii. Problemy imigracyjne spowodowały, iż powstała wreszcie możliwość nie tyle nawet współdziałania w zakresie tej kwestii, ale przede wszystkim zbudowania szerszej płaszczyzny kooperacji regionalnej oraz współpracy na forum unijnym. Nie chcę w tym tekście podejmować polemiki, z dziecinnymi tłumaczeniami władz RP, które w sposób niezwykle brutalny odwróciły się od sojuszników, ale do tego jeszcze swoją argumentacją, mającą uzasadnić haniebną postawę, usiłowały zrzucić na naszych partnerów odpowiedzialność za rozbijanie jakiejś wirtualnej „solidarności unijnej”.
Ważniejszą kwestią pozostaje to, iż Polska straciła historyczną szansę na solidne ugruntowanie pozycji w regionie środkowoeuropejskim. Sytuacje podobne do tej, jaka wytworzyła się w ostatnim okresie, kiedy to bez większego problemu można uzyskać cele polityczne o które walczy się czasem dziesięciolecia, nie zdarzają się często. Dlaczego konieczna jest nam silna pozycja w regionie ?
Polska wtłoczona pomiędzy Niemcy i Rosję historycznie zbudowała równoważną pozycję wobec tych sąsiadów wtedy, gdy potrafiła zagospodarować przestrzeń środkowo-europejską. Najpierw przez wiele wieków podstawą naszej pozycji była ścisła kooperacja polsko – węgierska, potem już własna siła i względnie unormowane stosunki z Habsburgami. To dzięki temu, dzięki sile polityczno – militarnej, ale również umiejętności ekonomicznego wykorzystania znaczenia całego tego regionu, Polska stała się pierwszoplanową potęgą europejską.
Dzisiaj cały ten region szuka możliwości uwolnienia się od niemieckiej presji, której celem jest zbudowanie protektoralnej Mitteleuropy. Czechy i Słowacja, Węgry, ale również bałkańscy członkowie Unii – Rumunia, Bułgaria, Słowenia i Chorwacja, szukają dość nerwowo szansy, na osłabienie niemieckiego nacisku. Nikt nie chce zostać sprowadzonym do pozycji Grecji, a nie ma wątpliwości, że przećwiczony na tym kraju schemat wasalizowania mniejszych krajów, może stać się metodą „przywoływania do porządku” krajów naszego regionu. Afera z tzw. uchodźcami i niemieckie komentarze ujawniły to w sposób nie pozostawiający żadnych złudzeń.
Jednakże warunkiem przynajmniej osłabienia presji niemieckiej, jest jednoznaczna postawa Polski. Autorzy haniebnej decyzji brukselskiej argumentowali, że jeśli chcemy aby Niemcy pomogli nam w sprawach wschodnich, to my musimy odwrócić się plecami do naszych środkowoeuropejskich partnerów. Ten ton brzmi fałszywie już u samych źródeł, bowiem jak pokazuje historia Niemcy i dawniejsza i ta najnowsza, nigdy nie pomagali nam w kwestiach związanych z polityką rosyjską. Dość przypomnieć, nie tylko gazociąg północny, ale i jego drugą nitkę, którą obecnie bezceremonialnie, mimo sankcji unijnych i rzekomo wspólnej polityki wobec Moskwy realizują. Że o ledwie skrywanym naruszaniu unijnych sankcji w innych sferach już nie wspomnę.
Nowy rząd może jeszcze odwrócić skutki tej wiarołomnej postawy Kopacz i Schetyny. Polska ma jeszcze szansę wykorzystać zarówno płaszczynę V4, jak i rachityczną, ale ciągle istniejącą Inicjatywę Środkowoeuropejską, aby umocnić swoją pozycję w regionie. W konsekwencji, Polska wzmocni się wobec i Niemiec i Rosji. Oczywiście nie należy eksponować tego zaangażowania w kategoriach prężenia muskułów. Umacnianie pozycji Polski w Międzymorzu będzie procesem długotrwałym, a warunkiem jego powodzenia, jest z jednej strony nie drażnienie Niemiec podkreślaniem antyniemieckiego stanowiska, jak również nie drażnienie Rosji. Dla obu tych krajów już samo usadowienie się Polski w pozycji lidera regionu i wschodniej części Unii i NATO, będzie wystarczającym kamieniem obrazy. Szczególnie istotne jest to, aby nadmiernie nie dociskać naszych partnerów (zwłaszcza Czech i Słowacji) do zaangażowania antyrosyjskiego. Kraje te z pewnością nie będą chciały się angażować w takie przedsięwzięcia, przynajmniej do momentu w którym same nie doznają jakichś wyraźniejszych zagrożeń. Dlatego nie ma potrzeby stawiać je w trudnej dla nich sytuacji.
Polska mądrą postawą i umiejętnym lawirowaniem między Rosją i Niemcami w Międzymorzu, może uzyskać wielokrotnie silniejszą pozycję w Unii Europejskiej (wspomniany solidarny blok może zablokować wszelkie decyzje Unii i nie dopuścić do presji podobnej jak w stosunku do Grecji), jak również w NATO. Jeśli wzmocnimy się także w obszarze bałtyckim oraz zdołamy współpracować z Wielką Brytanią, staniemy się pierwszoplanowym graczem europejskim i wartościowym sojusznikiem w NATO. To właśnie powinno być naszym podstawowym celem na najbliższe lata, bowiem realnie zabezpiecza nas zarówno przed Niemcami, uniemożliwiając im wykorzystanie płaszczyzny unijnej do narzucania nam swojej hegemonii, jak i Rosją, która mając do czynienia z asekurowaną regionalnie Polską, nie będzie skłonna do kontynuowania swojej agresywnej polityki na tym obszarze.
Warunkiem powodzenia, jest jednak zrozumienie przez nowe władze polskie wrażliwości naszych partnerów w tym regionie. Także, co ważne, Polska powinna umiejętne wykorzystywać rolę neutralnego pośrednika, w rozwiązywaniu wielu historycznie nabrzmiałych problemów pomiędzy krajami regionu. Nasz udział w złagodzeniu każdego napięcia pomiędzy naszymi partnerami, będzie naturalnie utwierdzał naszą pozycję.
Znakomita analiza, świetnie postawione najważniejsze kwestie polskiej polityki środkowoeuropejskiej. To prawdziwa przyjemność czytać takie teksty.
Bardzo dziękuję za miłe słowa.
Szkoda że te teksty nie są dłuższe, bo wtedy można byłoby pogłębić szereg kwestii. Ale tak czy inaczej ważne jest, że stworzył Pan miejsce gdzie można znaleźć tak potrzebne Polsce racjonalne myślenie. Byle nie zabrakło tych, którzy powinni nauczyć się takiego właśnie myślenia interesem Polski.
Tak, świadomie unikam zbyt długich analiz, bo mam świadomość że ta forma nie znosi takich tekstów. Ale myślę ze z czasem uda się pogłębić różne wątki i powstanie dość szeroki obraz najważniejszych zagadnień.
Podzielam Pański pogląd o konieczności naszego mądrego umocnienia swojej pozycji w Europie Środkowej. Tu tkwi potencjalne źródło naszej siły. Tylko zamiast bez sensu się nadymać, trzeba rozsądnie i z szacunkiem podchodzić do naszych partnerów.
Cierpliwość i szacunek dla każdego partnera, to powinna być podstawa naszej dyplomacji. Niestety, musimy wyjść ze szkód poczynionych przez naczelnego bufona i narcyza odchodzącego układu.
Delikatnie Pan się obszedł z tymi zaprzańcami z PO. Oni zmarnują wszystko. Nawet jak przypadkiem mogli wykorzystać grupę wyszechradzką by wzmocnić pozycję Polski, to też to zmarnowali i do tego podle zdradzili swoich partnerów.
Pomijając epitety, to prawda że nasze zachowanie w stosunku do partnerów z V4 na brukselskim szczycie było po prostu nikczemne.
Dzięki Bogu mamy na Węgrzech Orbana, który wyraźnie mówił o potrzebie przewodzenia regionowi przez Polskę. Tylko że ci idioci z Kopacz na czele, nie są w stanie tego pojąć. Oby ci z PiSu nie okazali się podobnymi indolentami.
Miejmy nadzieję, że ten prawdziwie wielki dar i ta wynikająca z tego koniunktura, zostaną docenione i mądrze wykorzystane przez nowy rząd.
Ta platformerska agentura niemiecka, wyrządziła przez osiem lat szkody, których nie da się oszacować. Powinni iść pod Trybunał Stanu sprzedawczyki.
Niestety, szkody są rzeczywiście duże.
Jestem zwolennikiem PiS, ale obawiam się że myślenie w kategoriach reprezentowanych przez Pana jest im niestety obce. Boję dię że niestety bliższe jest im myślenie Macierewiczem. Szkoda.
Mam nadzieję że jednak zwycięży racjonalne myślenie.
Czy będzie kontynułacja?